Michał Merczyński dyrektor festiwalu Malta udzielił w lipcu wywiadu „Gazecie Wyborczej” o procesie, który w 2017 roku Fundacja Malta wytoczyła Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego z powodu niewypłaconej dotacji dla festiwalu, kiedy jednym z kuratorów festiwalu był Oliver Frljić. Pozew w imieniu Fundacji Malta w 2018 r. na prośbę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka złożyli adwokaci z kancelarii Hogan Lovells. W 2019 r. Malta wygrała w Sądzie Okręgowym w Warszawie, Ministerstwo złożyło apelację. W dniu 8 lipca 2020 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie na posiedzeniu niejawnym zdecydował o jej oddaleniu. Ministerstwo wypłaci Fundacji Malta 300 tys. zł.
MICHAŁ NOGAŚ: Masz satysfakcję?
MICHAŁ MERCZYŃSKI, szef fundacji Malta: Wygrało prawo i sprawiedliwość.
Oczywiście, że mam satysfakcję, choć jest we mnie sporo goryczy. Czy naprawdę trzeba było ten proces wytaczać? Nie przestaję się dziwić decyzji ministerstwa sprzed trzech lat. Tym bardziej że pamiętam wywiad, którego Piotr Gliński udzielił w TVP Info Krzysztofowi Skowrońskiemu wkrótce po tym, jak jeden z portali prawicowych zaczął grzmieć, że jak to możliwe, by reżyser "Klątwy" był kuratorem Malty, skoro obraża i prowokuje. A przecież o tym, że Frljić pracuje dla festiwalu było wiadomo od 2015 r., kiedy komisja ministra Glińskiego wysoko oceniła zaproponowany przez niego wraz z Goranem Injaciem program i przyznała pieniądze na jego realizację. We wspomnianej rozmowie minister przyznał wprost – umowa została zawarta, wszystko odbyło się zgodnie z prawem i musi zrealizować to, do czego się zdeklarował, bo ma poczucie, że gdyby się wycofał, przegrałby proces. A jednak postanowił zaryzykować.
Przez prawie rok zastanawialiśmy się w fundacji, co zrobić. Podjęliśmy współpracę z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, która przekonała dwóch znakomitych prawników – Wojciecha Marchwickiego i Przemysława Tacija – by reprezentowali nas pro bono. Najpierw wysyłaliśmy do ministerstwa listy i wezwania do wypłaty zawartej w umowie kwoty i dopiero po trzech takich próbach, zgodnie z procedurą, rozpoczęliśmy pracę nad pozwem. Złożyliśmy go w czerwcu 2018 r., a w kwietniu 2019 r. sąd wydał korzystny dla nas wyrok. Wspierał nas rzecznik praw obywatelskich.
Władza złożyła apelację, ale sąd ją właśnie odrzucił. Uznał, że pacta sunt servanda. Zawarto umowę, w której znalazły się trzy punkty, których niezrealizowanie mogłoby Maltę pozbawić dotacji. Ponieważ dotrzymaliśmy wszystkich postanowień, minister nie mógł nie wypłacić nam zapisanej kwoty.
Zostaną nam zwrócone wszystkie koszty związane z procesem, ale za odsetki od tych 300 tys. – 7 proc. w skali roku – zapłacimy wszyscy.
Minister złamał umowę, koszty poniosą wszyscy obywatele.
– Tak stanowi polskie prawo.
Swoją drogą warto przypomnieć, że minister Gliński, gdy odmawiał nam wypłaty dotacji, zarzekał się, że wszędzie tam, gdzie w jakiejkolwiek formie pojawi się sztuka Frljicia, nie będzie Ministerstwa Kultury. Tymczasem na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku pokazano realizację “Hamleta” z Rijeki w reżyserii Frljicia, a resort, który wsparł finansowo to przedsięwzięcie, zachował się inaczej niż w przypadku Malty. Przedstawiciele ministra siedzieli na widowni, gdy aktor wcielający się w tytułową postać pojawił się na scenie w koszulce festiwalu Malta z 2017 roku z przekreślonym hasłem "My, naród. We, the People". Nie było żadnych reperkusji, co mnie cieszy, ale też i zastanawia – po cóż były te wszystkie deklaracje?